Chwytam sama siebie, jak ostatni oddech kończącego sią dnia, ratujący przed upadkiem nocy
Niech da Wszechmogący nikły obraz jutrzejszego dnia, odpowiadającego na pytanie „czy warto?”
Niech deszcz spływający, okryje całunem łzy, wypalające bruzdy, kształtujące me wnętrze
Piórem wiecznym, tuszem permanentnym, opiszę swe życie, na opuszku palca, choć miejsca za wiele
Wyblakły arkusz wspomnień, zakurzony wczorajszym spojrzeniem, ulotną chwilą w samotności
Nic więcej nie będzie, chociaż powinno. Dobranoc. Do jutra. Choć proszę o zbyt wiele.